czerwca 21, 2022

Wielka Sowa opis szlaku #dzień3

Wielka Sowa - czyli najwyższy szczyt Gór Sowich, wysoka lekko ponad 1000 metrów kusiła nas zdobyciem. 



Była częścią trzeciego dnia naszego sudeckiego tripa, którego jak wiecie z poprzednich opisów poświęciliśmy na zdobycie najbardziej znanych nam szczytów. Jechaliśmy w jej okolice z skalnego miasta Ardspach , od którego oddalona jest godzinę jazdy. I tu zaczęła się nasza długa historia... 

Początkowo w planach mieliśmy nocleg na Przełęczy Sokolej, lecz jak na złość gdzie nie dzwoniliśmy wszystko było zajęte. Zabraliśmy więc plecak z namiotem na ramiona i z myślą że przed nami po drodze są przecież dwa schroniska to na pewno nocleg załatwimy. Niestety tak bardzo się myliliśmy... Jak się okazało w ten weekend w okolicy planowana była jakaś impreza i wszystko było zajęte. Po tym jak odmówiono nam noclegu na podłodze w drugim schronisku, a na pytanie czy chociaż można zostawić na chwilę plecak usłyszałam odmowę (bo zaraz zamykają - godzina 16:00) poczułam się trochę niechciana. Więc rzuciłam ciężki plecak na polu obok schroniska i szybkim tempem jeszcze tego samego dnia zdobyliśmy Wielką Sowę. 

TRASA: Przełęcz Sokola - Wielka Sowa - Przełęcz Sokola


MAPA: tutaj GOT: 9 pkt. CZAS: Z przełęczy na szczyt wyszliśmy w równą godzinę. 




Przełęcz Sokola - zaparkować można koło ulicy.

Początek szlaku to dość spore podejście do Schroniska Orzeł.

Godzina 15:30 - przed batalią o nocleg :D 


Do schroniska Orzeł można wyjechać autem - o czym nie wiedzieliśmy. Jednak jest tam mało miejsc parkingowych, ale zaoszczędzicie na stromym podejściu. Od niego w sumie rozpoczyna się już lekki szlak polecany na pewno dla rodzin z dziećmi.

Widoki spod schroniska Orzeł.

Schronisko Orzeł.

Schronisko Sowa. Od niego szlak prowadzi przez las lekko w górę.

Szczyt Wielka Sowa. Na szczycie sporo ławek, Bar, kaplica, pamiątki...

a nawet Sowa :)

Wejście na wieżę widokową jest płatne 6zł (2019 rok). U bardzo miłego pana z obsługi można również podbić pieczątkę. 


Wieża przekaźnikowa na Wielkiej Sowie.








Na szybko jeszcze tego samego dnia po zejściu do samochodu znaleźliśmy najbliższy camping położony nie zgadniecie gdzie... w GÓRACH STOŁOWYCH ! 

A skoro się już w nich nieplanowanie znaleźliśmy to Piotrek chciał wyjść na Szczeliniec Wielki - ja już na nim kiedyś byłam :)

Relację z 4 dnia naszego sudeckiego tripa znajdziecie tutaj. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz